EVVART | Ewa Malijewska

About

Absolwentka Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Hadze, malarstwo w pracowni prof. F. Lampe, Christie van der Haak, grafika prof. Tom Thijsse.

Fascynacja sztuką mistrzów flamandzkich, studiowanie odcieni światła, poszukiwania formy do wyrażenia osobowości, potrzeba wolności oraz zrozumienie na czym ona polega, brak zgody na zastaną rzeczywistość, oraz własne funkcjonowanie w niej – jest przedmiotem uwagi.
W miarę upływu czasu jak również doświadczeń życiowych wypowiedzi w sztuce zmieniają charakter. Tematyka choć nadal zabarwiona abstrakcją, przechodzi ze świata zmysłów w sferę duchowości, fragmentaryczność nabiera spójności, czerń i biel schodzą na plan dalszy, puzzle zaczynają układać się w całość.

Malarstwo, świat ikon, chorał gregoriański, refleksja i modlitwa stają się środkiem w osiąganiu harmonii w obcowaniu z Niepojętym, a światło nabiera nowego blasku – nie holenderskiego – a Absolutnego.

The subject of artistry is divided into colour and black-white parts and turns around religious, abstract topics, nature, genre scenes in surrealistic and dreamy scenery.

Fascination for Dutch old masters` light in paintings especially that of XVIIth century, search for the right form of self- expression, the need and longing for freedom and a trial to understand what it is about, disagreement on reality given, on nothingness and an attempt to find the meaning of existence- is the target of interest. During the lifetime and an experience the expression in art changes the character. The subject, although still tinted with abstraction or black white stories transfers from the world of senses into spirituality, the fragmentariness gains cohesion, the puzzle falls into place.

Studies of painting, iconography, Gregorian sang and a meditative form of prayer becomes a source in reaching for harmony in communing with the unconceivable, as a light gets the other shade than Dutch – that is of an Absolute.

O braciach bliźniakach – czyli o ciemnej i jasnej stronie

Gdyby twórczość Ewy Malijewskiej składała się wyłącznie z jej obrazów, tych barwnych pulsujących zmysłowością olejnych płócien, można by mówić o abstrakcji na usługach świata ukrytych przyjemności. Drapieżne chluśnięcia barw, z których wyłaniają się łapczywe łodygi roślin, sączące się podmorskie wizje, zwoje tropikalnej dżungli, czy parujące wnętrze ciała, tworzą sugestywny pejzaż nienasycenia, który trudno podejrzewać o posiadanie ciemnego brata bliźniaka,

jakim są grafiki Ewy.

Tutaj cała namiętność, apetyt na życie i faktura wyobraźni sprzężona silnie ze zmysłami, zatrzymują się nad przepaścią, jaką jest wstyd, poczucie osamotnienia i szaleństwo w świecie zaludnionym przez ofiary, katów i diabelskie istoty. Czarno-białe uniwersum grafik przejmuje chłodem i trwogą, jeśli porównać je z frenezyjnością abstrakcyjnego malarstwa, które jest swoistym sposobem na opowiedzenie tego, co ukryte, stłumione, ale i piękne.

Tutaj wyobraźnia jest przerażona samą sobą. Cud życia, rozkosz istnienia i swawola chłonięcia kolorów i kształtów, a następnie przepuszczania ich przez filtr własnego pragnienia, nawet jeśli jedna wizja sprawia wrażenie ściętej lodem, a druga topniejącej w upale, zamiera tutaj.

 

 

Koniec z florystycznymi czy podmorskimi wzorami. W miejsce radości i rozkoszy wstępuje strach. Pragnienie życia jest zdławione. Szachownica czerni i bieli zdradza czającą się perwersję. Oniryczne postaci są bezradne w obliczu własnych traum i obsesji, które przybierają postać katów lub przedsiębiorczych zadowolonych z siebie złych duchów. Historia rozkoszy, jaką opowiada malarstwo Ewy Malijewskiej, zderza się w ten sposób z cierpieniem.

Rozkosz patrzenia i smakowania – wchłaniania tego, co piękne, i przekazywania w przetransformowanej przez świat wyobraźni postaci, nie ma miejsca w jej grafikach w obliczu tajemnicy zła. Witalność i namiętność będące filtrem dla świata jej płócien, który jawi się jako uwodzicielski, dziwny, niepokojący, ale i wart grzechu, nie przenika przez czarno-biały gorset poetyki koszmaru sennego, w jaki ubrany są jej grafiki.

Jaskrawe korytarze skóry, ziemi i nieba, którymi płyną strugi krwi, soków roślinnych i wody, to ćwiczenie dla wyobraźni osadzonej w ciele, jakim są obrazy Ewy Malijewskiej, ostatecznie zwycięża jednak nad grafikami, których postaci sprawiają wrażenie ogłuszonych i na wpół żywych. Jakby zapomniały, co to znaczy patrzeć, dotykać, wąchać, smakować i słyszeć. Żeby sobie to przypomnieć wystarczy popatrzeć na ich jasnego brata – obrazy, w których jest zgoda i apetyt na zmysłowe piękno. Pod mroczną warstwą grafik pulsuje bowiem spragnione nowych doznań ciało, które mimo zaznanego cierpienia, opowiada o cudzie regeneracji, jaki przynosi wykluwające się z ciemności nowe życie.

Anna Elzbieta Kamieniecka

 

Anna Elżbieta Kamieniecka

                     WYDESTYLOWANA ZMYSŁOWOŚĆO pracach Ewy Malijewskiej

Jeśli spojrzeć na świeże grafiki i obrazy Ewy Malijewskiej w porównaniu do prac z przeszłości, można odnieść wrażenie powrotu do żywych z krainy umarłych. Jej narracja ma początek w tym, co drapieżne i mroczne i co dopiero z czasem, cierpliwie otwiera się na piękno. To nie są dzieła kogoś, kto spędził życie w bezpiecznej pracowni.

Tam, gdzie wcześniej panowało bolesne zadziwienie światem i gdzie przemoc potrafiła rymować się z przyjemnością, tam pojawia się kontemplacja, bywa że zachwyt. Tam, gdzie wcześniej motywacją do opowieści zdawał się lęk, dziś można zobaczyć obrazy emanujące ufnością do życia. Jest na tym świecie coś takiego jak miłość, zdaje się mówić słońce zaskoczone w momencie zachodu nad jeziorem, czy kwiaty na łące, jakby krwawiące w oczekiwaniu na nasze spojrzenie. Potwór wyszedł na światło, jego oczy zostały oślepione, czy coś jeszcze stoi na przeszkodzie spełnieniu?

Człowiek, który wyłaniał się z mroku, dziś idzie do światła i nie wraca do żywych z pustymi rękoma. Matka Boża zdaje się skąpana we krwi, ale może to być również kobierzec maków, które śmieją się z obrazu. Z tego dzieła tchnie zaduma, ale i przepełniona radością siła życiowa. Czerwień lśni głęboką barwą krwi, ale i kwiatów. Ta niejednoznaczność zdradza dojrzałego artystę. Dzięki temu patrzymy na Chrystusa w sposób obejmujący jego złożoność:  z jednej strony jest On człowiekiem, z drugiej jego spojrzenie odsłania pustynię, na której był kuszony, Golgotę i wreszcie Zmartwychwstanie.

W obrazach sakralnych, czy z motywami religijnymi rzadko się spotyka spojrzenie na Boga wolne od piętna ikoniczności, a co za tym idzie od cudzej interpretacji. Tutaj boskie postacie nie są oderwane od fizyczności i natury i jeśli dla kogoś jest to herezją, w takim razie jest nią sam talent Ewy Malijewskiej.

Przez lata obserwować można było w jej pracach przejście od abstrakcji z motywami florystycznymi, czy onirycznymi do przestrzeni poruszanej przez boską obecność. Grafiki naznaczone piętnem tego, co wyparte, zmieniły charakter – upiory musiały wyjść na światło dzienne. I to światło zdaje się leczyć. Obrazy jeszcze dobitniej odsłaniają proces przechodzenia do żywych. Pewnego dnia na płótnie pojawiło się drzewo, potem raz jeszcze. Aż naraz ze wzburzonego oceanu treści i form wyłonił się krzyż. Znikł park z karuzelą, na której kręcili się jak w dantejskim kręgu cyrkowcy, czy może pacjenci z zakładu psychiatrycznego. Człowiek, jeśli teraz się pojawia, to mimochodem, dopasowując się do porządku natury – jak dzieje się to w przypadku kobiety przechadzającej się wśród łąki pełnej kwiatów, jakby sama była kwiatem, tajemniczą istotą stworzoną dla samego piękna.

Abstrakcja zmienia punkt ciężkości, to już nie jest niepohamowana łapczywość, z jaką spotykają się barwy i faktury. Pejzaże wydają się przyłapane w momencie największej nagości, w chwili, w której zadziewa się tajemnicze połączenie wody, ognia, powietrza i ziemi. Żywiołem Ewy nie jest ten rodzaj figuratywnej abstrakcji, w której ludzkie ciało pozostaje nieczułym instrumentem; nie jest to też abstrakcja miejska karmiąca się sztucznym światłem, blachą i fluorescencją. Jej soki twórcze czerpią z natury, z tego, co organiczne, co pulsuje światłem i cieszy się życiem, aż do momentu rozkładu.

Jednocześnie ta ożywiona sensualność w pracach Ewy w przeciągu lat wznosi się o poziom wyżej, podlega destylacji. Dar zmysłowego oglądu świata, umiejętność opowiadania lepkim od barw i światła językiem, dziś staje się narzędziem do mówienia o tym, co nieskończone. Kobieta z rozłożonymi rękoma na łące zdaje się łączyć ziemię z niebem. Nie jest już obiektem męskiego pożądania uwięzionym w ciasnym świecie damsko-męskiej gry. Jest kobietą, która w akcie ufności, stanowi jedno z otaczającą ją naturą, przekracza więc siebie i otwiera się na to, co jest ponad nią.

 author: Anna Elżbieta Kamieniecka

DISTILLATED  SENSUALITY – Works by Ewa Malijewska

If we take a look at the recent graphicsand paintings of Ewa Malijewska and compare them to her works from the past, we might have a feeling like coming back to life after a visit in the land of dead. She started with the dark and menacing narration, and only with the time, patiently, there came an opening to the beauty. These are not works of somebody who spent her life in a safe workshop.

In place of a painful dismay in the world, where violence could intermingle with pleasure, now there is a contemplation, or even a delight.  In the past the starting point for her story was fear, now you can see paintings oozing trust in life. There’s something like love, seems to say the sun surprised in the moment of sunset by the lake, or the flowers as if bleeding in anticipation of our look. The monster is out in the daylight, his eyes got blinded, is there anything that stays on the way for fulfillment?

The human being who was coming out of darkness, now is approaching the light, and he’s not coming back to life empty-handed. Mother of God seems to be bathed in the blood, but it can be also a carpet of poppies, that seem to laugh in the image. You can sense a pensiveness in this painting, but also a life-force full of joy.

The deep red shines like blood but also like flowers. This ambiguity reveals a mature artist. Thanks to that we look at Christ in a way that encompasses his complexity: on one hand He’s human, on the other hand his gaze discloses the desert, where He was tempted, Golgotha and in the end Resurrection.

In case of sacral paintings  or with religious themes, you can rarely find a look at God free of iconicity’s stigma, without someone else’s interpretation. Here divine characters are not detached from the physicality and from the nature and if somebody sees it as a heresy, then a heresy must be itself the talent of Ewa Malijewska.

For years we could observe in her works the transition from the abstraction with floristic and dreamlike motives to a space moved by a divine presence. The graphics marked with a stigma of what is cursed and unwanted, changed their character – the ghosts must have come out to the daylight. And this light seems to heal. The paintings even more clearly reveal the process of coming back to life. One day there showed a tree on her canvas, and another one. Then suddenly from the rough ocean of content and form there showed up a cross. The park and a merry-go-round with some acrobats or maybe patients from azylum, who were spinning like in Dante’s ring, they were gone. A human, if he shows up now, then it’s in passing, matching up with the nature’s order – as it happens in case of a woman walking on the meadow full of flowers, as if she herself was a flower, this mysterious being created just for beauty’s sake.

The abstraction changes the center of gravity, it is not a meeting of colour and texture with irrepressible greed any more. The landscapes seem caught in the moment of the greatest nakedness, the instant of inexplicable connection of water, fire, air and earth. The specialty of Ewa is not this kind of figurative abstraction, where human body remains an insensitive instrument; it’s not a urban abstraction fed by artificial lights, sheet metal and fluoroscence either. Her creative juices draw from nature, from what is organic, pulsating with light and enjoying life until the moment of decomposition.At the same time, over the years, this vivid sensuality in Ewa’s works, raises one level higher and is a subject to distillation. The gift of sensual insight of the world, the skill of telling a story in a language sticky with colors and light, today it becomes a tool for speaking of the infinite. Woman with arms oustretched, on the meadow, seems to connect the earth with heaven. She’s not an object of man’s desire any more – trapped in the tight world of female-male game. She’s a woman who in an act of trust, becomes one with the surrounding nature, thus she transgresses herself and opens up to what is above her.

Exhibitions

2022 – Galeria Mariacka, Gdańsk – wystawa indywidualna
2022 – Galeria Kana-Art, Gdańsk
2022 – Dworek Sierakowskich, Sopot
2019 – 5th ”Enter into art” International Installations, miniprint and mix media, Cultural Center – Wystawa w Kolonii i Bonn
2016 – ‘enter into art’ – Cologne, Diez, Nassau
2015 – International Graphic Art Biennial Splitgraphic, Croatia
2015 – Hilton Hotel, Rotterdam
2014 – International Art Fair, Laurenskerk, Rotterdam
2014 – Podium Mozaiek, Amsterdam (Duo)
2013 – Barthkapel, The Hague (Solo)
2013 – Dom Polski, Amsterdam (Solo)
2012 – Gallery Expotien Schoonhoven
2012 – De Duingalerie Domburg
2012 – Gallery Storm Amsterdam
2011 – Art Group Holanda, Europoint, Rotterdam
2011 – Podium 0950 Rotterdam
2011 – Art Grupa Holanda, galerie Serruijs, Rotterdam
2010 – ‘Expo 24’ – Art Group Holanda, Europoint, Rotterdam

Polsko – holenderski projekt Antologia I
Podium dla 41 Polskich Artystów tworzących w Holandii


 

Ilustracje do holenderskiego wydania „O Panu Twardowskim i inne polskie legendy”
O kwiecie paproci.
O smoku wawelskim.

World Fine Art Professionals and their Key-Pieces, 204 – Ewa Malijewska:

https://ifthenisnow.eu/nl/verhalen/world-fine-art-professionals-and-their-key-pieces-204-ewa-malijewska

Tuwim lives forever, Julian Tuwim erotic poems in The Hague:

https://linktopoland.com/en/tuwim-lives-forever-julian-tuwim-erotic-poems-in-the-hague/


 

Multimedia

Contact